Na wybrzeże


Przedarłem się przez wszystkie zielone pagórki i dotarłem do zatoki Bohajskiej nad Morzem Żółtym. Płasko, a droga tłoczna i zwykle mało przyjemna. Na szczęście jeszcze nie wszystko zabudowano i są spore fragmenty bez tłumów. Ogółem, styl budowlanki wygląda na połączenie spekulacyjnej bańki i barejowskiego misia. Budynki mieszkalne po środku pola ryżu, przy wiertni naftowej? Tak właśnie wygląda delta jednej z większych rzek w Chinach.
Jutro odbijam z powrotem w góry, jak na razie kondycja dopisuje i jeszcze niczym poważnie się nie strułem. Brakuje mi możliwości dorwania jakiegoś normalnego pieczywa, już łatwiej napić się Hefeweizena, niż zjeść chleb. Co do opowieści o ostrości potraw, to są nieco przesadzone. Tylko raz dostałem coś, co faktycznie było cholernie ostre. Co mnie najbardziej wnerwia? Nie ruch uliczny i kierowcy. Wnerwiają mnie wszelkie pojazdy ze szczekaczkami, z których leci zapętlony chiński głos z reklama tego, co jest w pojeździe. Dźwięki tych dziadostw wywołują u mnie żądzę mordu. Jak ma się pecha, to będzie takie coś jeździło ze wsi do wsi, akurat tą samą drogą, co i my. PS. ostatnio zjadło ogonki z wiadomości, teraz powinny przejść.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.