Koronawirusowa nowa rzeczywistość wywróciła świadek podróżniczy do góry nogami. Napędzana strachem i niepewnością, pechowców zastała w drodze, uciekających do domu „ostatnim”, przepłaconym samolotem. Szczęśliwie dużą podróż miałem za sobą, więc do pewnego momentu obserwowałem to z boku, zastanawiając się tylko na tym, jakie decyzje sam bym podejmował w tym momencie. Wiadomo było jedno, wszystkie przyszłe plany można spuścić w muszli klozetowej, a do dawnego trybu przekraczania granic i taniego, nieskrępowanego latania prędko nie wrócimy.
Jednak im dalej w las, w tym restrykcje nadmuchane paniką z obrazów włoskich szpitali, stawały się coraz bardziej absurdalne. Kryteria otwierania/zamykania nie istniały, ale to nie miało znaczenia. Na podstawie niepełnych danych zawsze można wyciągać dowolne wnioski. Maseczki niepotrzebne/maseczki wymagane. Lasy zamykamy/lasy otwieramy. Nie była to specyfika polskiego rządu, większość głupich pomysłów wcale nie była autorstwa jaśnie nam panujących, tylko została skopiowana z innych krajów.
Można było tylko siedzieć w domu i dostawać wraz z innymi, sobie pokrewnymi, podobnego pierdolca.
Autor: globalbus
Pora na mały powrót do przeszłości, relację z pierwszego wyjazdu z sakwami, który szumnie nazwałem wyprawą :) Niewątpliwie było to wyzwanie, praktycznie zero przygotowania, jakiegokolwiek ogarnięcia. Kupiłem najtańsze sakwy, najtańszy namiot (który przetrwał wiele), chiński palnik za grosze. Uzbroiłem rower w wygodniejszą kierownicę, torbę i pojechałem. Pierwsza setka w życiu przebita pierwszego dnia. Oczywiście dostałem w dupę, ale doświadczenie zbiera się powoli.
Czytaj dalej Pierwsza Wyprawa – BieszczadyJak wyglądała ewolucja sprzętu na kolejną długą wyprawę? Rower za bardzo się nie zmienił, ale reszta sprzętu została w większości podmieniona.
Czytaj dalej Sprzętowo – Ameryka PołudniowaPo długiej podróży dotarłem do miasta Bariloche. Dla mnie było istotne głównie ze względu na wygodne położenie i port lotniczy, z którego mam wykupiony bilet powrotny. Istnieje znacznie więcej powodów, by zainteresować się tym miejscem.
Czytaj dalej Ostatnie chwile marcowego lataCzeka mnie ostatni odcinek drogi na południe. Będę bawił się w poszukiwanie drogi, choć nie zawsze zakończy się to powodzeniem.
Czytaj dalej Zygzakiem na południeW Caracautin udałem się do hostelu w pobliżu głównego placu miasta. Chociaż drzwi wejściowe są prawie przy samej drodze, w środku jest cicho i spokojnie. Na tyłach jest spory placyk, gdzie mogłem wprowadzić rower i spłukać z niego nieco pyłu. Prześmierdnięte ciuchy dałem do prania, a sam spocząłem pełnym brzuchem do góry. Po dwóch nocach ruszyłem ponownie. Przede mną pozostał mniej niż miesiąc na powrót, ale to jeszcze nie koniec zabawy.
Czytaj dalej Region AraukariiKolejne kilometry drogi na południe przede mną. Ruta 40 przecina dwie duże aglomeracje, ale istnieje pewna okrężna trasa bliżej gór.
Czytaj dalej Wschodnią stroną AndówPrzed Cafayate zaczyna się asfaltowy fragment Ruty 40. Na szczęście jest kilka ciekawych wariantów dla urozmaicenia drogi i ominięcia zatłoczonych fragmentów. Jest to też koniec jazdy przez wysokie góry, te będą teraz tylko tłem.
Czytaj dalej Cafayate-Chilecito