Po właściwej stronie Wisły
Suchy i piękny poranek, ale chmury widać na horyzoncie, a w powietrzu przez resztę dnia będzie wisiała siwizna, przez wilgoć i pyły w powietrzu. Gdzie nie gdzie przejeżdżam przez kałuże i mokrą jezdnię, ale mokre przyjemności mnie ominęły. Ruch sporo większy niż wczoraj, głównie na DW240 i DK15.
Po wjechaniu do Brodnicy nastaje ciemność, nadciąga potężny front. Spieprzam czym prędzej za miasto i rozbijam się na pierwszym lepszym polu.
Mazowsze
W nocy trochę popadało, ale obyło się bez pogodowych szaleństw. Chmury były bardzo nisko, dopiero koło południa wyszło słońce. Dziś deszcze też mnie omijały.
Po wjechaniu na Mazowsze zrobiło się upiornie płasko, pozostało trzaskać kilometry po lepszych i gorszych drogach. Przez chwilę świtała myśl, by pociągnąć nocą do domu, ale lenistwo wygrało, idę spać przed Nasielskiem.
Dom
Rano obudził mnie piękny wschód słońca. Zagotowałem chińską zupkę i zwinąłem się w drogę. Do Nasielska droga przyjemna, poza próbą rozjechania mnie, dobra. Od miasta zaczyna się tłok w stronę Warszawy, jeszcze śniadanie i jestem po właściwej stronie Narwi. Niestety, zapomniałem o trwającej przebudowie drogi na Nieporęt i wpieprzam się w korek. Jeszcze skręt na Rembertów i już jestem w domu.
Co ciekawe, po ponad dwóch miesiącach jazdy nadal mam siłę jechać dalej. Jednak dla mnie jest to czas, by wrócić do innego życia i wpaść w inne tryby. Odwieszam rower na haki, nie wiem na jak długo.