Boliwijskie Altiplano

Całkiem konkretnie dosypało w nocy

W nocy przywaliło śniegiem powyżej mnie. Wjazd na Uturunku staje się coraz mniej realny, ale i tak chcę zobaczyć go z bliska. Czas ruszać do Queteny.

Tutaj normalnie kupuje się cholernie drogą wejściówkę. Zamknięte na kłódkę, więc moich pieniędzy nie dostali.

Na drodze są szlabany wjazdowe do parku Avaroa. Gdzieś tutaj powinienem kupić bilet wstępu, drogi jak na boliwijskie standardy, w dodatku z „rasistowską stawką” (Boliwijczyk płaci ułamek ceny). Jednak w okolicy nikogo nie ma, a drzwi są zamknięte na kłódkę. Dokumentuję to, w razie gdyby ktoś się przypieprzył „czemu nie mam biletu”.

Na raty dało radę

Zamknięty szlaban i pusta droga wyjaśnia się niebawem. Jednym z powodów może być głęboki bród. Na początek robię go bez bagażu, badam nurt i dno. Następnie po kolei przenoszę bagaż i rower. Jadę do wioski w mokrych butach i spodniach, ale na szczęście suchych bokserkach. Przynajmniej rower miał okazję dobrze wymyć się z soli po trawersie Salaru de Uyuni.
Jak na zadupie na jednym z odludzi świata, w Quetena znajduje się całkiem dobrze wyposażony sklepik, z szyldem „sklep turysty”. Na ten moment posiadał takie rarytasy jak pomidory, mango, oliwki, a nawet wino. Na pewno lokalsi tego nie wykupią, ale ja chętnie.

Ta ciężarówka oferowała mi podwózkę dwa dni temu

Wcinam prowiant i chowam się przed deszczem pod okapem kościoła. Widzę ciężarówkę, której kierowca wcześniej oferował podwózkę. Zagaduje do mnie, jak tam rzeka? Pokazałem ślady wody na spodniach, miał trochę ubawu z dziwnego turysty.

Wasze niedoczekanie pazerne dziady

Wyjeżdżam z wioski na drogę w stronę Uturunku. Jest stara tablica oznajmiająca, że wycieczki tylko z przewodnikiem. Wasze niedoczekanie, na szczęście ruch jest zerowy, nikt się nie będzie o to pluł. Droga jest bardzo marnej jakości, mnóstwo piachu. Siąpiący deszcz, wbrew pozorom pomaga, bo czyni nawierzchnię choć trochę jezdną.

To jest powód dla powstania drogi na wulkan, opuszczona kopalnia siarki

Droga na wulkan powstała z jednego powodu. Do lat 90 prowadzono wydobycie siarki, o czym świadczą pozostawione hałdy i budynki zakładu przerabiającego urobek. Rynek siarki załamał się, od kiedy spowszedniały metody odsiarczania paliw i spalin wraz z odzyskiem surowca. Od tamtego czasu droga jest nieutrzymywana, a jej względna przejezdność to rezultat oczyszczania z większych kamieni. Nie mniej początkowy odcinek „da się jechać”.

Trzeba wjechać na nocleg

Wjeżdżam na 4500 metrów z pełnym bagażem, aby tutaj rozbić bazę. Jest tutaj oczyszczone z kamieni miejsce na więcej niż jeden namiot. Kuchenka na tej wysokości nawala i sporo męczę się z jej uruchamianiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.