Ruszam rankiem w stronę wybrzeża. Jest tam stara droga, obecna tranzytówka tnie przez pustynię, nieco na wschód od oceanu. Przy trasie można nabyć świeże owoce od rolników.
Ląduję w nadmorskiej miejscowości Boca del Rio. Jest tu sporo jedzenia dla amatorów owoców morza, ale ja do nich nie należę. Udaje mi się zamówić „Lomo Saltado”, które na stałe dołączę do menu. Wołowina z pomidorami, cebulą i ziemniakami, smażona w sosie sojowym. Tak, jedzenie jest kolejnym powodem na „azjatyckość” Peru.
Wybrzeże kawałek dalej robi się mniej płaskie. Jest parę pagórków do podjechania, z których są ciekawe widoki na ocean. Dojeżdżam do ujścia kolejnej rzeki, przy miejscowości Ite. Jest tu trochę ptactwa oraz wypas kóz i owiec nad oceanem. Jest już blisko do zachodu, a skoro jest wioska, to po co bawić się w gotowanie kolacji? W nieco obskurnej jadłodajni, za 6 soles dostałem „arroz chaufa” z dwoma dużymi kotletami z kurczaka. Ledwo zjadłem i wytoczyłem się na zewnątrz. To może jeszcze piwko na wieczór? Za piwo 0,65L zapłaciłem 6,5 także wyszło drożej niż cały obiad. Tak, piwo w Ameryce Południowej nigdzie nie jest tanie.
Na noc rozstawiłem się na plaży. Gdy przyjechałem po zmroku, nie było tam nikogo. Rano z daleka dostrzegłem masę ludzi. Zwieziono tutaj masę dzieciaków, rozstawiono namioty, nagłośnienie. Nie dociekałem już czym było to wydarzenie, tylko zwinąłem się w dalszą drogę.
Jadę do następnego większego miasta na wybrzeżu, Ilo. Opis z przewodnika był raczej niezachęcający, a miejsce jest całkiem przyjemne. Jest co zjeść i gdzie w spokoju przysiąść. Przy okazji wypłacam trochę gotówki i uzupełniam zapasy
Jest to też miejsce, gdzie żegnam się z Pacyfikiem na dobre. Pora pojechać głębiej w kontynent. Nie chce jechać główną drogą, więc wybrałem całkiem dobrze ubitą trasę w górę rzeki Ilo. Jednak potem rzeka płynie kanionem i trzeba się jakoś z niego wydostać w górę.
Przynajmniej mogłem zweryfikować czym są drogi bez numeru w Peru. Na pewno na zwykły samochód się nie nadają, ale do pchania roweru są w sam raz. Ta konkretna była całkiem soczyście zapiaszczona. Kawałek dalej jest już tylko główna droga i nawet takich alternatyw brak. Odbijam na nocleg pomiędzy wydmy, które dobrze wygłuszą hałas aut.