Północna droga

Po zakończeniu pętli przy jeziorze, nadszedł czas na realizację założonego zadania, dotarcia do gór Ałtaju. Nie jest to zadanie trywialne.
Do dnia dzisiejszego brakuje połączenia drogowego między zachodem Mongolii, a stolicą. Przyczyn tego stanu jest wiele. Na przykład brak pieniędzy, to ponad 1500 kilometrów. Dochodzi także polityka, na zachodzie mało jest etnicznych Mongołów, więcej Kazachów i innych ludów tureckich, więc rząd w Ułan Bator ma ich trochę w dupie. Region Ałtaju, jako kolebka ludów tureckich, jest aktualnie podzielony na 4 państwa, co nie ułatwia sprawy. Wszystkie strony kontrolują tą granicę całkiem serio, więc istnieją pewne ograniczenia turystyczne (o czym będzie jeszcze sporo).

W większości podróżniczych relacji spotkacie terminy „Droga Północna” i „Droga Południowa”. Nie ma w tym nic skomplikowanego, to szlaki z wschodu na zachód, które są bardziej na północ i te, które są bardziej na południe. Nie ma jednego przebiegu, który można uznać za kardynalny. Jazda na tych samych zasadach, co przed wiekami, na przełaj od osady do osady, przeciętnie oddalonych o 50 km, maksimum 100+ km.
Aby trochę zamącić w nomenklaturze, powstał plan trasy mniej więcej po środku, który określono drogą milenijną, ale jego przebiegu w terenie próżno szukać. Drogi powoli się budują, głównie przy udziale kapitału zagranicznego. Jako, że Chińczycy mają w tym interes, głównie północ-południe, dla tranzytu do Rosji. Najbliżej ukończenia, jest trasa południowa, którą kursują busy i większość tranzytu. Jest ona zdecydowanie najbardziej płaska i przebiega bliżej pustyń. To nie moje klimaty, więc starałem się trzymać jak najbliżej górzystej północy, blisko granicy z Rosją. Blisko w mongolskich warunkach, to około 100km.

Jeśli chodzi o mapy, to najbliżej realnego przebiegu dróg są mapy OSM, ale tutaj często kategoryzacja nie idzie w parze ze stopniem przejezdności. Na przykład, droga oznaczona jako główna, może taka być tylko zimą, gdy zamarzną rzeki. Mapy Google można sobie darować, przebieg dróg się nie pokrywa. Nawigacyjną zagadkę utrudniają powielające się nazwy miejscowości, trzeba wiedzieć o którą dokładnie chodzi. Jeszcze gorzej sprawa wygląda z papierowymi mapami, które pokazywali mi inni turyści. Tam nazwy nie pokrywały się z niczym, kompletnie od czapy. Względną aktualność zapewniają stare sowieckie sztabówki, które posiadają poprawne nazewnictwo i dodatkowe szczegóły.
Lepiej trzymać się tych ścieżek, gdzie poruszają się jakieś pojazdy. Ruch sugeruje, że poruszamy się w stronę jakiejś cywilizacji. Bardziej ambitni, mogą sugerować się przebiegiem linii energetycznych. Prądu nie ciągnie się bez celu, na końcu drutu musi się znaleźć osada lub kopalnia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.