Dotarłem do trzeciego regionu Chile, nazwanego po prostu Atakama. Aby przedostać się na północ, trzeba jechać przez pustynię. Może być to całkiem przyjemne doświadczenie.
Czytaj dalej Wybrzeże AtakamyZa miejscowością Papudo droga wzdłuż wybrzeża się kończy. Nad oceanem, na dalszym odcinku, jest autostrada, Ruta 5 (Panamericana Norte). Co prawda nie jest to jakieś straszne ograniczenie, bo rowery tutaj po autostradach jeżdżą, to postanowiłem wyznaczyć trasę tak, by tą drogą nie jechać.
Czytaj dalej Norte ChicoKażdy z nas jest testerem sprzętu. Któż inny nie jest lepszym i tańszym, niż użytkownik końcowy? Ja przejawiam pewien talent w tym względzie. Doświadczenie tylko wzrasta. No więc, co tym razem?
Czytaj dalej Piasty, hamulce i inne takieUkształtowanie kraju, jakim jest Chile, nie pozostawia wiele manewru w wyborze drogi. Wysoki łańcuch górski na wschodzie i ocean na zachodzie, a wszystko to oddzielone od siebie średnio na 200 km. Podróż z względnego środka kraju, gdzie leży Santiago, zacząłem od podróży na wybrzeże.
Czytaj dalej Środkowe wybrzeżeZanim przejdę we właściwy tryb jazdy, wypada zrobić sobie nieco rozgrzewki. Można na przykład skorzystać z uprzejmości Ricardo, zostawić bambetle i ruszyć gdzieś na lekko.
Czytaj dalej RozruchPodróż przebiegła nad wyraz spokojnie. Choć wybrałem najszybsze połączenie lotnicze, to i tak było to prawie 20 godzin. Z czego ledwie kilka przespałem. Po zabraniu bagażu, załatwieniu migracyjnych pierdół, kontroli pudła z rowerem, mogłem wyjść przed terminal i zacząć składanie puzzli. Była to dobra rozgrzewka, bo pilot poinformował przed wyjściem, że na zewnątrz jest całe 6 stopni. Brr.
Czytaj dalej Pierwsze kroki po Santiago.Wylądowałem w Pradze, pięć miesięcy i jeden dzień od rozpoczęcia podróży. Nigdzie mi się nie spieszyło, postanowiłem wrócić do domu, do Warszawy, na kołach. Najkrótszą drogą to niewiele ponad 700 kilometrów, ale ja najprostszych dróg nie wybieram.
Czytaj dalej Epilog – do domu z PragiLato definitywnie się kończy, ale do wylotu zostało mi jeszcze trochę czasu. Na ostatni fragment, postanowiłem pokręcić się przy południowym brzegu jeziora Issyk-Kul.
Czytaj dalej Ostatnie chwile lata w KirgistanieW nocy było dobrze zimno, a rano niewiele cieplej. Sezon nad Songkol ewidentnie się kończy.
Czytaj dalej Nad Issyk-Kul